czwartek, 10 grudnia 2015
tygrysy jako stworzenia alergiczne nieczęsto się malują, albowiem zwykłe mazidła spłynęłyby po nich bardzo szybko, a wodooodpornymi używanymi na co dzień pozbawiłyby się zapewne owłosienia na twarzy tam, gdzie powinno ono być o rzęsy mi chodzi, włos, który wyrastał z wypalanej brodawki wyrasta dalej luzem i w sumie chętnie bym wypróbowała, czy od wodoodpornego tuszu faktycznie włosy wypadają, ale aż taka ciekawa nie jestem, żeby go sobie elegancką czernią podkreślać zanim (ewentualnie) wyleci ale czasem po przeglądnięciu katalogu tęsknota za malowaniem się nachodzi i tygrysy się kuszą na jakieś dziwne rzeczy nabyły na ten przykład błyszczyk z kolorze brzoskwiniowym, który można używać bez drapieżnego makijażu pozostałej twarzy (i nie wyglądac przy tej okazji, jakby się świeżo upolowało, rozszarpało i pożarło królika) zakochały się w błyszczyku i postanowiły nabyć kolejny - ale oczywiście już go w katalogu nie było zaryzykowały szminkę w bladym kolorze z jakimiś ochronnymi rzeczami polecaną na zimę i na początek wróć... tygrysy jako stworzenia alergiczne... ...wypróbowały szminkę i wyglądają teraz jak jakiś poroniony glonojad żeby tylko szczypało, to by było pól biedy, ale ja się jutro wybieram do miasta na p na kurs przędzenia na kołowrotku, a jak tu między ludzi tak wyjść???
wtorek, 01 grudnia 2015
jak zwykle, kiedy tygrysy są chore, to muszą odczekać, aż beda mogły iść na l4 bo akuratno awaria pieca i wynikłe z tego jedyne 38 przytrafiły się pod koniec miesiąca i ilość papiórów, jakie wypadałoby upchnąc na listopad skutecznie powstrzymały tygrysy przed odpuszczeniem sobie pójścia do pracy musiałoby być 39,1 co najmniej, bo wtedy tygrysy wypadają ze świata żywych skromne 38 powodują poczucie krzywdy, niesprawiedliwości i zdwojone rzucanie mięchem, bo to działa dopingująco, ale łazić jeszcze się da, a jak sie daje łązić, to tygrysy się nie położą a nawet jeśli, to w czwartek i tak do dietetyczki trzeba się przejechać, aktualnie wyłacznie w celu dobicia się, że nic w dół i z nadzieją, że to jeszcze nie jojo z vatem tygrysy kątem oka oglądają program o maniakach chomikowania, pocieszając się, że są lepsi - bo zębów w śmieciach jeszcze nie zgubiłam (własnie ekipa sprzatająca odnalazła zaginioną górną szczękę), żaden z kotów jeszcze mi nie zdechł i nie zaśmiardł w zwałach śmieci (znaleźli dwa zmumifikowane), a użycie kuwety robi na mnie wrażenie (podobno prawdziwy zbieracz nie czuje nic) mimo to ilość klamotów powoli mnie przerasta, przy czym są to klamoty nabywane w celu użycia, a nieużywane z braku ilości czasu na zajęcie się wszystkim, na co miałabym chęć aktualnie na topie sa kolorowanki, o dziwo, podziałały zbawiennie i uruchomiły zdolność do naruszania zapasów bez żalu, że się tym samym pozbędę ich ułamka - oczywiście skoro podziałały zbawiennie, to nakupiłam ich tyle, że starczyłoby dla armii zestresowanych na wszelki wypadek zinwentaryzowałam jednak zwierzaki, Sonia z Luckiem śpią na poduszce Homolki, dla którego poduszki nie starczyło, Finka za mną usiłując mnie zepchnąć z fotela, Śnieżka na kanapie, Bezik na krześle, Frycek na świezo wyprasowanej stercie rzeczy Homolki program o maniaczce się skończył informacją, że dolnej szczęki nigdy nie znaleziono oddalam się pod koc z kredkami osiągać zen tu mi się przypomina list cytowany tu juz niegdyś - do mojej babci od jej siostry Jasi mieszkającej z trzecią siostrą Milą - "kochana Olu, podziękuj Anusi za "Kwiatki św. Franciszka", które mi przysłała. Czytam je i osiągam wewnętrzny spokój, czuję się duzo lepsza. A potem idę do kuchni i widzę, że Emilka znowu spaliła jajecznicę..." bedę kolorować i osiągnę zen! z przerwami na awarie pieca...
niedziela, 29 listopada 2015
zimno, do tego małpa w energetyce znowu się przyciskami bawiła, cały wieczór prąd migał i migał tygrysy połamane jakoś się czuły, miały jechać po prezent imieninowy dla młodszego chrześniaka, nie dały rady wyleźć z łóżka na wieczór opiły się fervexa i poszły spać z zamiarem wygrzania się i dokończenia dzieła rano w wannie z ciepłą wodą PIEC, JEGO MAĆ! klasycznie nie zniósł małpich zabaw i wysiadł sobie, w związku z czym tygrysy nagrzane fervexem do rana najpierw ostygły, nastepnie zmarzły, następnie zmarzły do kości szczęściem, że wymogły na serwisancie uprzednio sposób naprawy, bo by teraz czekały do wtorku, bo przecież w poniedziałek powiadomiony nie przyjedzie od ręki ale im zimniej tym bardziej chałupa stygnie, więc piec mimo tego, że ruszył ma problem z nagrzaniem do stanu używalności, woda czeka na swoją kolejkę, zimno jak w psiarni tygrysy już na samą myśl o piecu, serwisancie i małpie w energetyce są bliskie wylewu, jeszcze ze trzy takie awarie i wylądują w kaftanie bezpieczeństwa - bo przeciętnie normalny mózg nie ogarnia takiej bzdury, jak to co się dzieje wokól tego pieca gdyby kaftan był ocieplany, dzisiaj promocja, dadzą się związac w niego bez protestów
piątek, 27 listopada 2015
tak od kilku dni odpowiada Dopisek pytany, ile ma lat - dla pewności, że zostanie zrozumiany pokazuje dwa palce fan paczek z niego rośnie, co się wielce przydaje, kiedy trzeba zamówić coś z odbiorem w dowcipnym paczkomacie - Dopisek ryki paczkomatu uwielbia, więc bywa, że się rózni dzieckiem wysługują posyłając po odbiór Siostrzanka Starsza, która mu musi rzecz jasna towarzyszyć, nie jest równie zachwycona, ale skoro on lubi, to się poświęca zamiłowanie do paczek ułatwiło tygrysom sprawę w kwestii pakowania prezentu urodzinowego, wywlokły stary karton, wrzuciły prezent, okleiły szarą taśmą , największy podarunek zaś wpakowały do torby i poszły paczka została wyrwana niemalże z rąk, torba zaś zignorowana mieszka im za ścianą wielbiąca ciszę sąsiadka, co to moim zdaniem powinna sobie domek pod lasem fundnąć, skoro do tego stopnia lubi ciszę i świeże powietrze, że toczy wojnę z resztą bloku o parkowanie pod oknem i zachowanie leśnej ciszy - ale okna nie zamknie... ignorowaliśmy wychowawcze pukanie w ścianę po tym, jak o osiemnastej na cztery trzeźwe głosy zaśpiewaliśmy Dopiskowi "sto lat" (wyraźnie był zmieszany tym faktem, ale fason trzymał, popatrując tylko spode łba), nikt głosu nie ściszył, a ja pożałowałam, że nie kupiłam mu gitary albowiem po splądrowaniu paczki wydobył pianinko elektroniczne i marakasy, chwilę pograł na pianinku, chwilę marakasami, chwilę marakasami na pianinku, po czym grzmotnął nimi w ścianę, najwyraźniej w odpowiedzi na pukanie lepszy od sąsiadki był, ale tak sobie myślę, że gdyby jej przywalił koło ucha gitarą, to może by sie większej traumy nabawiła? może i podle złosliwa jestem, ale osobnik w bloku wymagający, żeby 500 pozostałych domowników chodziło na paluszkach zawsze mnie prowokował do wytwarzania dodatkowego hałasu, chociaż zbędnego hałasu nie cierpię mieli jeszcze w ofercie dziecięcy akordeon... trzeba przemyśleć...
piątek, 20 listopada 2015
mąż Siostrzanki Starszej siedzący przy sąsiednim biurku opowiadał koleżance wrażenia w zoo w mieście na p, przeklinając przy okazji stracony czas na co ona przyniosła ulotkę z zoo prywatnego w okolicach Uniejowa twierdząc, że jest świetne i że oprócz atrakcji jakie wymieniła jest tam tez świetny CHLEW tygrysy jak już wspominały, są wiejsko-miejskim kundlem, znaczy się wieś z autopsji i rodzinnych koneksji znają mimo mieszkania w mieście i nijak CHLEW z atrakcjami im się nie skojarzył upewniły się zatem "CHLEW?" no, CHLEW, fantastyczny wiejski CHLEW "no co się ludziom podoba..." - pomyślały tygrysy przypominając sobie, jak to raz zwiedzając chlew dziadkowy zapędziły się w głąb ku tajemniczym drzwiczkom (nigdy więcej Starsza nie ubierała tygrysów w białe rajstopki, kiedy się na zaścianek udawały) po czym tygrysy tolerancyjne zajęły się tym, po co do pracy przychodzą nie wnikając w temat siedzący nieopodal Homolkowy bratanek nie był na tyle wyrozumiały odnośnie cudzych upodobań, być może dlatego, że się nieźle w chlewie za młodu narobił i tak lekko tego przybytku jako atrakcyjnego turystycznie potraktować nie potrafił zaczął zadawać bardziej precyzyjne pytania chcąc najwyraźniej świeżym okiem rzucić na własną młodość i cóż sie okazało? koleżanka zdumiona, że on ma wątpliwości, przecież prawdziwy wiejski CHLEB to rarytas wszystko przez włączony wentylator... szum tylko robi...
czwartek, 12 listopada 2015
siedzą tygrysy w pracy i wprowadzają dane do systemu pesel tak słabo odbity, że trudno odcyfrować - wygląda na 5909... "wprowadzić datę urodzenia na podstawie pesel?" - pyta system wprowadź se, myślą tygrysy i zatwierdzają "tak", po czym wpisują resztę danych i próbują zatwierdzić "zły pesel" - informuje system hmmm... tygrysy wytężają wzrok dochodząc przy okazji do wniosku, że trzeba się wysadzić na nowe okulary, bo ostrość udało się złapać tuż przy oprawce a 5903? "zły pesel" cholerne okulary, jeszcze chwila i tygrysy zmienią się w ślimaka z galkami ocznymi na długich prętach 5303... klik! przeszło "data urodzenia niezgodna z peselem" tygrysy wykonczone dialogami z maszyną do wszystkiego, jaką mieli w Muppet Show gwałtownie wstały, po drodze zreferowały dialog koledze i wyszły się przewietrzyć pozwalając mu się w samotności wyrechotać NIENAWIDZĘ TYCH GADAJĄCYCH ZEWSZĄD SZTUCZNYCH INTELIGENCJI!!!! z lepszych wieści, tygrysy pojutrze jadą na kurs tkania gobelinów, a ponadto wyprawa w poszukiwaniu zagubionej talii dotarła do pólmetka, a pólmetek tygrysy na początku obiecały sobie wynagrodzić kołowrotkiem mój ci on będzie za te zrzucone 20 kilo!
wtorek, 10 listopada 2015
jak nie piec prądem się znowu zakład energetyczny zabawiał włączając i wyłączając - czasem mam wrażenie, ze jakaś małpa tam siedzi i se naciska co popadnie a jak prąd miga to piec nerwowo nie wytrzymuje, wywala sobie błąd zasilania a to z kolei wymaga wezwania serwisanta a serwisant musi dojechać 100 km z okładem a w domu zimno a tego z kolei nerwowo tygrysy nie wytrzymują, więc chytrze podeszły do sprawy wymuszając na serwisancie tłumaczenie przez telefon jak to naprawić no bo jak w zimnie dwa dni ostatnio na serwis sie czekało, to lepiej samemu serwis taki dobry jak i ten piec, wytłumaczył, że to by trzeba rozkręcić tygrysy rozkręciły przy użyciu Homolkowego bratanka klape by trzeba zdjąć, Homolkowy bratanek trochę sie z klapą zatoczył, ale zdjął bezpiecznik by trzeba włączyć, voila! pyk, piec chodzi a potem sie tygrysy zdenerwowały, albowiem w teorii w środku nikt nie powinien grzebac, skoro piec na gwarancji, a Homolka z bratankiem odkryli luźny kabelek i próbowali dojść, gdzie go wetknąć - metoda prób i błędów tygrysy obdarzone bujną i katastroficzną wyobraźnią wyświetliły sobie obrazki kupy iskier, kłębów dymu i skutego lodem domu, zanim by ów spalony piec wymienili i narobiły wrzasku z użyciem słów obrazujących niski IQ u co poniektórych serwisant dojechał, obwąchał piec i stwierdził, że będą go reklamować u producenta, bo to jedyny egzemplarz, który tak fiksuje A NIE MÓWIŁAM, ŻE BUBEL??????
poniedziałek, 02 listopada 2015
żal mi strasznie było przy ostrzeniu kredek tych opiłków rysika, co w kosz szły no bo jakby mało było tego, co się zużywa, to jeszcze takiemu jak ja wyrzucać przyszło, za dużo to na jednego skąpirusa pozbierałam te opiłki na kartkę, następnie paluchem je po niej rozmazałam, po czym - jako, że to są akwarele - rozmoczyłam wodą (chociaż i te rozmazane już miały swój urok, ale jak eksperyment to eksperyment) jaki mi ładny papier wyszedł, mazidła brązowo - pomarańczowe akurat, bo takie były wymieszane powycinałam z niego dziurkaczem listki i też wyszły fantastyczne to już mi nie żal, jak tak, tylko muszę pomyśleć o jakiejś rozcieraczce, zanim linie papilarne stracę jestem genialna! i tego poglądu zamierzam się trzymać
sobota, 31 października 2015
*raj to z dowcipu, w którym facet zwraca do sklepu rajstopy żony mówiąc, że stopy weszły, ale raj już niestety nie zasadniczo, jak są modne miniówy, tygrysy noszą czarne spódnice i swetry z golfem, jak są modne rurki, tygrysy noszą czarne spódnice i swetry z golfem... ...po namyśle w skrócie można by powiedzieć, że tygrysy w szafie mają wyłącznie spódnice i swetry z golfem... ale na inne mody tygrysy sa podatne, chociaż nie dlatego, że chcą być modne, tylko lubią wiedzieć, o czym naród rozmawia i ponieważ docierały słuchy i widy odnośnie kolorowanek, które nie wymuszają zmiany golfów na dekolty, splądrowały tygrysy podmiejski empik * i wróciły do domu z dwoma książkami *w duzych miastach empiki bywają w centrach, a u nas pod miastem, bo w centrum apteki i banki jedynie plus całodobowy w z wódką kredki były w domu, jako jedne z tych świętości, które są tak śliczne, że żal ruszyć, mondeluzy akwarelowe koh-i-noor ten mój żal ruszania takich śliczności to peerelowskie naleciałości chyba są, te szynki oszczędzane na święta, te cienkie rajstopki na wyjątkowe okazje, te farbki nie do szkoły (a po cholerę to nie wiem), te materiały na wypadek potrzeby uszycia czegoś ekstra, ten papier sralny dla gości (co tłumaczy powszechną wtedy skłonność do odwiedzania się) nie wierzyłam, że to rzeczywiście takie fajne jak mówią, że tak odstresowuje, że kopa daje pozytywnego, że cieszy, że wystarczy kilka minut i ma się chęci do działania wszelkiego, ale postanowiły spróbować dokonały tygrysy samozamachu na chomiczą psychikę, ruszyły kredki i... wsiąkły, w kilka dni uzależniły się od kopów pozytywnych na amen to na razie...
czwartek, 22 października 2015
dawno dawno temu tygrysy przeczytały superaśny felieton o eksperymencie przeprowadzonym w fabryce FSO zaczęło się od tego, że wypuszczono nowiutką mazdę konwersującą z kierowcą i zaproszono przedstawicieli FSO na jazdę pokazową wsiedli, mazda grzecznie powitała, poprosiła o zapięcie pasów tłumacząc, że tak jest bezpieczniej i zwróciła uprzejmie uwagę, żeby po zakończeniu jazdy zainteresowano się jej żaróweczką nad tablicą rejestracyjną, bowiem żaróweczka świeci za słabo ruszyli, pojechali, wrócili, wysiedli żegnani przez mazdę dziękującą za wspólną przejażdżkę pozazdrościli, postanowili wyprodukować konwersującego fiata 125p, co tez uczynili (ktokolwiek pamieta fiaty 125p, ten powinien również pamiętać w jakim stanie rozkładu zjeżdżało toto z taśmy, i że wymagało od razu po zakupie remontu generalnego) wsiedli do modelu pokazowego, który na powitanie ryknął "A PASY, BARANIE, TO CI PEWNIE KRASNOLUDEK MA ZAPIĄĆ?!" kierowca rusza, fiat zaś zwraca się do niego z litanią rzeczy, które ma niedokręcone, do wymiany, niesprawne lub skrzypiące nie skończył jednak, albowiem dyrektor siedzący na tylnym siedzeniu pochylił sie do przodu i zrezygnowanym głosem powiedział do kierowcy "wyłącz go pan, morda mu się nie zamyka" tyle wprowadzenia po czterech latach udupienia przez psie choroby w domu tygrysy wybrały się latoś do Bobowej na festiwal w zacnym towarzystwie miszcza i Siostrzanki Starszej (czemu miszcz jest małą a Siostrzanka dużą pisane nie wiem, tak się utarło i tak musi pozostać, miszczowi miszczostwa nie umniejsza, zeby sprawa była jasna) cztery lata znienawidzonych rządów, i tyle nowych dróg powstało, że tygrysy pogubiły sie juz 30 km od domu, co potraktowały jeszcze w miarę humorystycznie ale kiedy przy próbie omijania Łodzi bokiem przez Konstantynów diablisko tak dupą pozasłaniało drogi i drogowskazy, że tygrysy wjechały nie dość, że w sam środek Łodzi to jeszcze na jakąś nową drogę.... ...to wtedy już humor je opuścił na rzecz widowiskowej furii bo nic gorszego dla kierowcy, niż wyjść na debila gubiąc drogę - miszcz z tyłu milczał profilaktycznie nauczony doświadczeniem z lat ubiegłych, że mówienie tygrysom (które właśnie coś spieprzyły), ze samemu się miało lepszy pomysł jest mniej bezpieczne, niż odebranie żarcia niedźwiedziątku na oczach jego matki Siostrzanka zaś próbując powstrzymać tygrysy przed zawróceniem do domu włączyła nawigację - tygrysy nawigacji nie posiadają, albowiem nieufne są wszelakim nowinkom, o których krążą opinie, że mapy mają lepsze lub gorsze przy czym o tym, że człowiek ma jednak tę gorszą mapę dowiaduje się zwykle w środku nocy stojąc w centrum lasu w bagnie, a wcześniej nie ma przecież jak sprawdzić nawigacja uprzejmym głosem informowała, co ma się zrobić za 500 metrów, za 200 metrów, za 100 metrów trzymaj się lewej strony - mkną tygrysy dwupasmówką lewym pasem za 500 metrów zjedź łagodnie w prawo, za 200 metrów zjedź łagodnie w prawo, za 100 metrów zjedź łagodnie w prawo...(tygrysy zmieniają łagodnie pas lewy na prawy) przeliczam trasę... zawróć... miszcz wychyla się odważnie z tylnego siedzenia sugerując tygrysom, że nawigacja to maszyna i nic nie da ani pytanie jej jak na trasie szybkiego ruchu mam zawracać, ani wyzywanie jej od tępych krów, które ślimakowy zjazd o średnicy jakichś 50 metrów sugerują pokonywać łagodnymi skrętami, najlepiej po uprzednim ślizgu poprzecznym przy zmianie tego skrajnie lewego pasa na pas zjazdowy po czym nie spotkawszy się ze zrozumieniem znów milknie cofając się na swoje siedzenie i nie przeszkadza już tygrysom w konwersacji z nawigacją, wkłada ino słuchawki od mp3 do uszu mimo wszystko nawigowane tygrysy poczuły się lepiej, albowiem miały odtąd kogo obwiniać o debilizm i gubienie trasy, miszcz i Siostrzanka widząc, że furie kierowane są już na nawigację odzyskały nawet mowę i tym sposobem ino z półgodzinnym opóźnieniem dotarłyśmy na miejsce tydzień po powrocie tygrysy wybrały się na przedstawienie Giselle transmitowane live z Teatru Bolszoj i w przerwie zaczęły obwąchiwać swój nowy telefon, który musiał w końcu zastąpić stary (stary zaś musiał sobie spuchnąć baterię, żeby tygrysy dały mu wreszcie spokój) i odkryły w tym telefonie nawigację, ściągając na siebie zdumione spojrzenia, kiedy nawigacja na środku sali oznajmiła, że mam skręcić w prawo - tygrysy szympansim wzorem zaczęły naciskać wszystko co się da i szczęściem głos zamilkł nie był to jednak ten aksamitny, łagodny głos z nawigacji w telefonie Siostrzanki - ten bardziej przypominał głos jakim teściowa mojego kolegi daje mu rady z siedzenia pasażera po wyjściu z kina tygrysy zasiadły za kierownicą i postanowiły wypróbować swoją nawigację bez ryzyka, że jakby co to nie połapią się w drodze do domu, że kierują się w bagno "za 600 metrów na rondzie zjedź drugim zjazdem" i cisza, dopiero na rondzie na wysokości drugiego zjazdu nawigacja warkła "zjedź z trasy" wiem, że prawidłowa forma jest inna, ale nawigacja WARKŁA i już! tygrysy zmieniły bieg, wcisnęły gaz i... "jedziesz z niedozwoloną prędkością!" - rozległ się ostatni już tekst z nawigacji, albowiem tygrysy przypomniawszy sobie radę dyrektora FSO zamknęły jej mordę jednym przyciskiem nie wiem, czy jej na trasie będę używać, ale se ją włączę, jeśli mi się kiedyś samotne staropanieńskie życie przeje - po kilometrze słuchania teściowej na pewno je znowu docenię... |
Zakładki:
Pomóż ratować tygrysy
|